Spięty jeździec

10917776_815661638479701_1155891861206163198_oCi, którzy mnie znają wiedza, że głównym tematem moich szkoleń jest szeroko pojęte napięcie mięśni. Chciałabym dziś przybliżyć nieco ten temat. Pojawiały się bowiem pytania, co tak naprawdę mamy rozluźniać oraz stwierdzenia, że jak wszystko będzie swobodne, to spadniemy z konia  więc nie ma na nim miejsca na jakiekolwiek rozluźnienie, … a jednak..

Człowiek porusza się dzięki narządowi ruchu, sterowanemu przez ośrodkowy układ nerwowy. Tak najogólniej: mamy mięśnie poprzecznie prążkowane, których praca zależy od naszej woli oraz mięśnie gładkie (np. wyściełające jelita), które sterowane są tzw. układem wegetatywnym. Teoretycznie wiec, nie powinno być żadnego problemu z zapanowaniem nad kontrolą i świadomością napięć w ciele. Tak niestety nie jest, czego dowodem są nasze problemy w pracy treningowej. Skoro pod instruktorem koń zrobi pewne elementy treningu, a wsiądzie uczeń i nic mu z tego nie wychodzi, to znaczy, że koń nie rozumie jego poleceń. Niby z pomocą trenera prawidłowo używa pomocy, ale koń stopniowo „oducza się” tego, co przed chwilą wykonywał perfekcyjnie. Tajemnica tego zjawiska leży właśnie w ciele jeźdźca, który gdzieś coś nieświadomie napina lub czegoś innego nie napina bo nie wie jak. Koń reaguje tak, jak my gdy np. niewprawny tancerz depcze nas po palcach.. Usztywnia się, próbuje być grzeczny wiec zgaduje o co nam chodzi lub buntuje się i w ogóle nie chce współpracować… Jakie są dalsze losy takiej pary?? Znowu wsiada trener, przypomina koniowi co ma zrobić, wsiada uczeń i znów po jakimś czasie sytuacja się powtarza. Oczywiście nie trwa to w nieskończoność, gdyż po to jest trener, aby jeździec robił postępy. Jednak jestem zdania, że proces ten byłby krótszy, gdyby zagłębić się mocno w ciało ucznia i popracować nad jego świadomością i napięciami. Temu służy badanie balansu mięśniowego oraz praca empiryczna czyli możliwość doświadczenia odczuć płynących z głębi swojego ciała.

Wracając do mięśni poprzecznie prążkowanych; ich praca jest sterowana przez naszą wolę, ale część z nich napina się nieświadomie, w reakcji na stres. Jeśli wiec coś nas zestresowało (niepowodzenia, loża szyderców, głowa pełna myśli o problemach w życiu prywatnym i zawodowym), to taki bagaż myśli w głowie jeźdźca siedzącego na koniu jest dla niego dodatkowym, blokującym swobodę plecakiem, który uniemożliwia przepuszczalność. Jest ona bowiem ważna nie tylko u konia, ale i u jeźdźca. Jeśli jakikolwiek mięsień blokuje przepływ impulsu działającego jako bodziec, dla odczuwającego nasze ciało konia, odbiór będzie dla niego nieczytelny lub co najmniej niejednoznaczny. Dlatego tak ważne jest, aby poznać miejsca w ciele, które reagują na stres i pracować nad ich swobodą stale. Zostawić problemowe myśl w domu, a podczas treningu być tu i teraz, skupionym tylko na sobie i koniu. Znając „swoje miejsca” jeździć tak, aby stale koncentrować się na rozluźnieniu budujących ją mięśni. Te mięśnie, mimo że poprzecznie prążkowane, to uciekają z pod naszej kontroli, bo reagują na stres (nawet ten związany z myślą!!). Często jednak okazuje się, że samo puszczenie napięcia nie wystarczy. Mięśnie będące w długotrwałym skurczu, ulegają wzmożonemu napięciu i pociągając stawy, nad którymi przebiegają, zaburzają symetrię w całym ciele. Dlatego trzeba nauczyć się je rozciągać.

Mam nadzieje, że Ci, którzy dotrwali do końca mojego tym razem dość długiego wywodu, wyciągną dla siebie kolejne, cenne informacje, aby stale rozwijać się i dążyć do osiągania sukcesów treningowych dzięki pracy nad sobą