Sztywny kręgosłup jeźdźca

35237603_1812672178776551_293834887566196736_nDzisiejszy artykuł będzie dotykał tematu rozluźnienia. Pojęcie to jest myślę wszystkim znane, gdyż niejednokrotnie słyszeliśmy od swoich trenerów takie polecenie. Problem robi się wówczas gdy nie bardzo wiemy gdzie konkretnie mamy się rozluźnić oraz jak to zrobić.

Świadomość ciała, którą się zajmuje od lat, jest już wśród jeźdźców coraz większa, jednak okazuje się, iż wielu nawet jeśli odkryje miejsca, które są w nich napięte, nie potrafi ich rozluźnić. O napięciach związanych za skróceniem mięśni nie będę się tu rozpisywać. Na szkoleniach mówię o nich sporo i myślę że ta wiedza jest już ogólnie dostępna. Ciało potrafi spiąć się dosłownie wszędzie i na każdą jego część jest jakaś rada.

Dziś omówię znany myślę problem tzw. „sztywnych pleców”. Wielu jeźdźców jeździ tak, jakby „połknęło kij od miotły”, nie potrafi też często oddzielić pracy miednicy od tułowia oraz odpuścić napięcia w jego obrębie.
Jedną z przyczyn jest ból fizyczny. Zazwyczaj nie ten, który trwa w tej chwili, bo z bólem raczej nikt rozsądny nie jeździ, natomiast ból, który był kiedyś. Nasze ciało podświadomie broni się przed urazem, spinając okolice, która kiedyś go doświadczyła. Może to być na przykład pogłębiona lordoza lędźwiowa czy unieruchomione przejście piersiowo-lędźwiowe.

Drugim powodem sztywności w plecach, trudniejszym do zlikwidowania jest potrzeba kontroli każdego ruchu, brak zaufania do siebie, do konia i do trenera, a więc ogólnie mówiąc, mniej lub bardziej uświadomiony lęk.

Trzecim jest nieumiejętność uruchomienia poszczególnych odcinków kręgosłupa, bez uruchamiania całości. Oczywiście nie jest możliwe ruszenie jedną jego częścią, bez uruchamiania innej gdyż ciało jest jednością, a mięśnie pracują w taśmach. Można to jednak zminimalizować. Przykładem jest galop w pełnym siadzie, gdzie wielu wykonuje bardzo duży ruch tułowiem wraz z miednicą, siedzi w przeproście myśląc, że siedzi prosto lub działa zamaszyście miednicą, szorując nią po czapraku. Często widać to na treningach dosiadowych, gdy po galopach podkładka, która mimo że jest przyciśnięta pasem, wyjeżdża przed nim do połowy.

Dobrze jest wiec posadzić jeźdźca tyłem, aby miał możliwość poczuć poszczególne odcinki kręgosłupa. Tyłem bardziej buja i ruch jest w drugą stronę, co ułatwia jego wyczucie. Jest to czas na aktywację poszczególnych odcinków kręgosłupa wraz z rytmem stępa i świadome wzmocnienie jego ruchu. Jest to też doskonałe ćwiczenia rozluźniające stawy międzywyrostkowe i mięśnie okolice kręgosłupa. Często takie doświadczenie sprawia, że osoba obracając się przodem, potrafi już rozluźnić poszczególne odcinki swojego kręgosłupa. Stosuję też różne wizualizacje. Bardzo dobrą jest polecenie „złap doła” (w sensie potocznym). W tym momencie tułów się skraca i automatycznie cofamy kręgosłup lędźwiowy, co zmniejsza odległość między mostkiem, a spełnieniem łonowym. Koniecznie trzeba dopilnować obręczy barkowej, aby nie poszła w zbyt duże zaokrąglenie. Jeśli prawidłowo wykonamy ćwiczenie, to zyskamy większą swobodę w miednicy, która będzie precyzyjniej działać. Kolejnym ćwiczeniem ułatwiającym poczucie rozluźnienia jest celowe spięcie całego kręgosłupa uniesienie barków ściągnięcie łopatek wciągnięcie brzucha i po kilkunastu sekundach gwałtowne wypuszczenie napięcia.

Niektóre ćwiczenia, które proponuję podczas treningu wyglądają śmiesznie, ale mają na celu poczucie siebie w środku. Tułów jest bardzo dużym obszarem, który w wielu miejscach się spina. Warto począwszy od kręgosłupa zacząć o nim myśleć. To nasze ciało buduje ciało konia i musi być absolutnie świadome swoich napięć, aby dążyć do coraz większej jedności z ciałem konia. Powodzenia