Moc kojącego dotyku

Od początku życia każdego człowieka, podstawowym elementem prawidłowego rozwoju jest dotyk. On daje nam poczucie, że jest się kochanym. Matka otula dziecko swoją obecnością, daje mu czułość, dotyk, bezpieczeństwo. Jest ono przesycone błogostanem miłości. Jeśli z jakichś przyczyn jej zabraknie, zostawia w psychice ślad do końca życia. I nie mam na myśli tylko sytuacji skrajnych, jak śmierć czy wielomiesięczna choroba. Brak matki to także sposób w jaki ona wychowuje swoje dziecko. Czy daje mu czułość, pewność, że jest ważne, czy akceptuje takim, jakie jest, czy potrafi okazać uczucia???!! To samo dotyczy też relacji z ojcem. Jeśli potrzeby te nie będą zaspokojone, na zawsze zostaje w ciele i umyśle ślad. Osoba taka jest często „niedokochana” i całe życie rozpaczliwie poszukuje miłości, sama nie potrafiąc jej okazać lub nawet ułożyć sobie życia prywatnego.

Po latach często znika bliskość, brakuje dotyku i nie ma czułości. Jestem przekonana, że są początki tworzenia się w ciele niewidzialnych ran, które z czasem materializują się w postaci różnych chorób. Brak miłości to powolny zabójca.

Mój kontakt z pacjentem opiera się głównie na dotyku. Zauważyłam, że często jest tak, iż większe efekty pracy z bólem osiągam robiąc po prostu kojący i delikatny masaż, niż stosując szeroko pojęte techniki manualne. Nie twierdzę, że można masażem zastąpić pracę manualną z mięśniami, powięzią czy stawami. Zawsze jest to składowa mojej pracy z pacjentem. Chcę tylko uświadomić Wam, jaką moc ma sam czuły dotyk!! Odpowiedź na pytanie dlaczego tak się dzieje, tkwi właśnie w pamięci tkankowej, która zapisała się w ciele, w okresie gdy byliśmy dziećmi. Owa pamięć bliskości, poczucia bezpieczeństwa i miłości matki przejawiała się właśnie poprzez dotyk. Nie trzeba ukończyć szkół medycznych, aby taki dotyk komuś podarować. Są osoby, które intuicyjnie potrafią „płynąć” dotykiem po ciele bliskiej osoby. Każdy kto dostał w dzieciństwie odpowiednią ilość czułości, potrafi ją z siebie wydobyć. Nie dla każdego jest to jednak łatwe. Takie osoby boją się i wstydzą okazywać sobie uczucia. Tłumią je, nie mogąc poradzić sobie z własnymi emocjami. Wolą grać twardzieli, aby samemu później nie cierpieć. A gdy bliskość staje się zbyt głęboka, często wycofują się raniąc najbliższych, którzy nie mają pojęcia, że ta reakcja to ucieczka przed samym sobą, aby gdy zaufa, nie być ponownie odrzuconym… Podarowanie więc takiej osobie uczucia w postaci dotyku, potrafi wydobyć ukrytą przed światem wrażliwość i być może naprawić wiele relacji oraz ukoić fizyczny ból.

Dzielcie się więc dotykiem kochani, Wasze ręce to ogromny skarb. Wykorzystujcie je nie tylko do pracy fizycznej. Dawajcie sobie dotyk, uśmiech, dobre słowo. To dary z siebie, które zbliżają i koją lepiej niż niejeden lek.

Człowiek ma potrzebę bycia potrzebnym. Kiedy mamy dzieci, opiekujemy się nimi i dla nich w dużej mierze żyjemy, gdy zakładają swoje rodziny zostaje często pustka. Gdy są wnuki i jeszcze siły aby się nimi opiekować, nadal potrzeba ta jest zaspokojona. Osoby nie mające dzieci czują się potrzebne w swoich miejscach pracy, swoim przyjaciołom, małżonkom, rodzicom czy zwierzętom. Gdy z różnych przyczyn człowiek nie czuje sensu swojego życia, ma świadomość, że jego zniedołężnienie i starość są dla kogoś ciężarem, nie ma przy sobie nikogo kto go przytuli, zaczyna powoli umierać.

Kilka lat temu, postanowiłam nauczać technik pracy ciałem. Są one bezpieczne, więc nie ma prawie żadnych przeciwwskazań aby je wykonać. Podzieliłam je na techniki terapeutyczne, które mogą przynieść ulgę w bólu oraz takie, które nie tylko mogą uśmierzać ból, ale także podarować im trochę czułości. Mając już za sobą kilkadziesiąt przeprowadzonych szkoleń wiem, że nauka kilku prostych technik i włożenie w nie uczuć nie tylko koi różne dolegliwości bólowe ale także rozpala na nowo serca współmałżonków, którzy są na granicy rozejścia bo oddalili się od siebie latami braku bliskości… Poza tym zaspokaja się też potrzeba bycia potrzebnym. Nie bójcie się otworzyć na drugiego człowieka. Zauważcie, że sam uśmiech i dobre słowo przełamują lody, a gdy pomożecie komuś w bólu, narodzi się szczęście i w tobie i w nim. Większa radość może być z dawania niż z brania. Ciało ukojone wyprodukuje substancje takie jak endorfiny czy serotonina. To nasze naturalne poprawiacze nastroju. Są stale ukryte w naszym ciele, trzeba tylko pomóc im popłynąć do krwiobiegu, aby pocieszyły, ukoiły i poprawiły stan zdrowia. Nigdy nie jest za późno na naukę pracy z ciałem, a radość z tego, że coś komuś możemy z siebie dać jest bezcenna.