Nie jest nowością, że stęp jest chodem, który usprawnia motorykę chodu u osób z uszkodzeniami Centralnego Układu Nerwowego. Może być również wykorzystywany w celu poprawy ruchomości i elastyczności stawów kręgosłupa. Naprzemienne kołysanie się miednicy podczas kroczącego stępem konia, powoduje też ruchy w stawach międzywyrostkowych kręgów, co stymuluje do pracy mięśnie, więzadła, a także powięź w okolicy kręgosłupa. Odważę się nawet stwierdzić (na podstawie nie tylko własnych doświadczeń), że po minięciu okresu ostrego i ustąpieniu objawów korzeniowych po dyskopatii, stęp wpływa na miejscowe rozluźnienie tkanek, przyspieszenie wchłaniania się mikro obrzęków, które po okresie długotrwałego unieruchomienia powstają w obrębie stawów. Ułatwia się w ten przemiły sposób powrót do sprawności. Jeżeli więc jest ktoś osobą cierpiącą na dolegliwości kręgosłupa, które zdiagnozowane są jako stany przeciążeniowe to myślę, że poza standardowymi sposobami pracy manualnej jaką proponują fizjoterapeuci, warto co dzień wsiąść na 10 minut, na zrównoważonego konia, który za pomocą swojego stępa „rozrusza” nam stawy… Można powiedzieć, że to samo osiągniemy idąc na spacer. Dla koniarza jednak, który wyłączony jest z treningów, taka forma rehabilitacji jest w stanie zdziałać cuda!!!
Poprawa funkcji zadzieje się bowiem nie tylko na poziomie fizycznym, ale także mentalnym.. Radość jaka towarzyszy kontaktowi z ukochanym koniem w „pięknych okolicznościach przyrody” to czasem skuteczniejsza terapia niż niejeden masaż. Jest bowiem tak, że do urazu, który nas kiedyś „dopadł”, dochodzi szereg dodatkowych napięć kompensacyjnych zarówno w ciele jak i w umyśle. Depresja i czarnowidztwo tworzą obrazy, które sprawiają, że cierpienie odczuwamy dużo mocniej.
Wiem, że narażę się na krytykę wielu ortopedów i fizjoterapeutów, którzy z góry zabraniają jeździć konno gdy ma się problemy z kręgosłupem, jednak jazda jeździe nie równa, uraz urazowi też… Uważam więc, że należy słuchać też głosu swojego ciała, które „mówi” co mu pomaga. Zaufajcie mu 🙂